środa, 29 lutego 2012

Hermann & Valentiny

Oj dawno nie pisałam. Dostałam zdjęcia jeszcze cieplutkie prosto z nad Mozeli  więc nie mogłam się oprzeć  publikacji:))) Dom jest z 2006 roku, nie całe 200 m kw. Nie mogę obiektywnie o nim pisać, gdyż piękniejszego domu nie widziałam. Sposób usytuowania  na skarpie  marzy mi się od  dawna, a i corten, dom ma przeszkloną ścianę frontową, a tokowa również bardzo mi się marzyła  ale w mojej stodole  architekt wybił mi takową z głowy, nie tyle ze względów technicznych co zaznaczył, że u nas  byłby problem z wykonawcami...
Tak sobie skojarzyłam jak tylko zobaczyłam jakież to ma sąsiedztwo to "zardzewiałe" cudo . Wrocław aż tonie w domach tego typu, osiedla, biurowce, jakiego typu? Hym, nie wiem. Nie podoba mi się ta tendencja na "bezpieczny", bezpretensjonalny  projekt. I dość ekscentryczny dom o ile bardziej wtapia się w krajobraz niż ten bezpieczny dom obok? Nie powiem że jest "brzydki", to pojęcie względne, niby blacha na rąbek, ciekawy podział bryły,  ale  nie da się ukryć, że miał pecha stając  przy "Rudzielcu". Pozostali sąsiedzi tradycyjnie, zabudowa jak w Wormeldange ;)
A tu link do strony  autorów
ps. po drugiej stronie rzeki (tej niemieckiej-zdjęcie z linka) Kicior  codziennie o 7 rano zasuwał na rowerze do pracy po tej dróżce rowerowej przy samym brzegu. Wtedy jeszcze nie było Wurth Housa, za to nad winnicami  stało kilka innych ciekawych domów. Nie było mnie tam ładnych parę lat i teraz ponoć okolica kwitnie od  współczesnej architektury, nie mogę się doczekać kolejnych zdjęć z doliny Mozeli;)